(...) mi się raczej przejadł. Tu jednak te kilka nut jest wystarczająco frapujące. Pierwsze, co uderza, to chód tej kompozycji, jej lekko zamszowa faktura , i naturalność. W tym aspekcie przypomina najlepsze dokonania Duchaufoura, mistrza powietrza i ziemi - EdGB pachnie jak tlen w azocie (...)