(...) A jednak jest oryginalna, i mimo powtarzalności kombinacji nut jakie zawiera, wyróżnia się znacznie i nie wionie banałem. NazwałabymArtemisie zapachem buduarowym, pachnie bowiem jak kobieta ukąpana ekskluzywnym mydłem , w lnianej krochmalonej, schnącej na powietrzu pościeli. Na dębowej toaletce owej kobiety pyszni się wielki bieluteńki puszek , utytłany co nieco pudrem (...)