(...) ma imię, a ta którą otula nas Kurkdjian to satyna gruba, ciężka i mięsista — jak wieczorowa suknia sprzed lat, jak zasłony w starodawnym salonie w orientalnym stylu, jak pluszowe obicie fantazyjnie złoconej na brzegach kanapy, jak baldachim w kolorze głębokiej, rubinowej czerwieni. Nie dajcie się jednak zwieść tym kilku (...)