(...) żarty się skończyły. Merlot Rose 2011 łasi się jak kotek-merlotek; znów poziomka, truskawka, czereśnia, a usta… rany boskie! Wibrujące , dobrze kwasowe; i mocne ciało dźwigające ten półcukier z łatwością, z jaką giganci z piaskowca unoszą balkon pewnej kamienicy opodal (...)