(...) odrobiną grappy albo likieru. Tu nie ma miejsca na kompromis, smaki muszą być wyraziste, aby nie tyle unieść jedzącego, ile wprost wystrzelić go w paraekstatyczną smakoprzestrzeń . Mnie żaden z tych trzech deserów nawet nie poruszył, a jeden wręcz zirytował. W pierwszym, podanym w kawiarni czterogwiazdkowego hotelu, nie zidentyfikowałem (...)