(...) woni chropawej ambry. Nie ma więc końca, dalej robi się już tylko bardziej francusko, dzięki mydlano-słodkiemuylang-ylang by w końcu u kresu trwania na mankiecie ( który nadchodzi nieco zbyt szybko jak dla mnie ) stać się zmysłowym i powiedziałabymnawet lekko buduarowym absolutnie kobiecym puchatkiem (...)