(...) Jest jednak w tym jakaś magia, która ujmuje słuchacza. Solowe wykony wydają się być wręcz brudne, zagubione, ale zawsze odnajdują się na ścieżce rytmicznego groove'u , który zawsze jest jednak szczególnie dopieszczony. Całość dokooptowują znane bohomazowe dysonanse, zgrywające "nieznane wcześniej" akordy. To cały John (...)