(...) ucicha, przybierając formę woni wczesnoromańskiej bazyliki, bez udziwnień: Mystra nadal pachnie kamiennie, ale bez smutnego zabarwienia - uroczyście, surowym kadzidłem. Potem niezauważalnie przeistacza się w krewnego Avignon , z podobnie zimnym oddechem i ręką, lecz mniej okrutnego. Znajduję w nim ślady ciepła, dzięki którym nie czuję potrzeby wycofania się poza (...)