(...) powiew mięty, paczuli i sterty oblanych listopadowym deszczem kamieni. Potem wrażenie to ucicha, przybierając formę woni wczesnoromańskiej bazyliki, bez udziwnień: Mystra nadal pachnie kamiennie, ale bez smutnego zabarwienia - uroczyście, surowym kadzidłem. Potem niezauważalnie przeistacza się w krewnego Avignon, z podobnie zimnym oddechem i ręką, lecz mniej okrutnego. Znajduję (...)